Posts tagged pomoc

Quiz na koniec roku

Na blogu Świat Inaczej znalazłem bardzo fajny quiz dotyczący zagadnień międzynarodowych / pomocowych w 2008 roku. Niestety po angielsku, ale polecam, jeśli chcecie sprawdzić ile się w tej kwestii nauczyliście lub dowiedzieliście w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Jak Wam poszło? Mój wynik to 80%.

5 Komentarzy »

Genialny film

Nie, to o nie o tym filmie z Nelly w roli głównej 😉

TVP1 wyemitowała dziś dwadzieścia minut po północy film Manderlay. Choć nie wiedziałem o czym będzie, to od razu byłem pewien, że muszę go zobaczyć. Po pierwsze reżyser – Lars Von Trier. Jak dotąd nie zdarzyło mi się abym rozczarował się jakąś jego produkcją (dla nie kojarzących człowieka, podpowiem, że zrobił on dość popularny film „Tańcząc w ciemnościach” z Bjork w roli ślepnącej kobiety). Po drugie Manderlay to kontynuacja filmu Dogville, który oczywiście widziałem i byłem zachwycony. Akurat Manderlay ciężko jest znaleźć na sieci (albo ja nie potrafię dobrze szukać), więc niecierpliwie czekałem pokazu w telewizji. I się doczekałem.

Bardzo mnie zaskoczył. Nic o nim nie czytałem wcześniej i nie wiedziałem, że głównymi bohaterami będą Murzyni, a tematem ich relacje z białymi. Główna bohaterka wracając z ojcem z Dogville trafia do miasteczka Manderlay (bez paniki, nie zdradze zakończenia i najważniejszych zaskakujących rzeczy, więc możecie śmiało czytać), w którym odkrywa, że wciąż panuje niewolnictwo, mimo,  że oficjalnie zostało zniesione 70 lat wcześniej. Akurat umiera zarządczyni farmy i bohaterka postanawia wyswobodzić wszystkich czarnoskórych. Przekonana, że im pomaga zmusza ich panów do zaprzestania wyzysku i przyznania im praw obywatelskich.

Tak się zaczyna film, a potem Lars zmusza nas wszystkich do zastanowienia się czym tak naprawdę jest pomoc dla czarnoskórych. To dość kontrowersyjne, zwłaszcza dla ludzi takich jak ja, ale naprawdę bardzo polecam obejrzenie każdemu, kto wybiera się na wolontariat do Afryki, czy też ma pomysł na inny rodzaj pomocy.

Rozbroiła mnie dosadność tego filmu, ale i rozbroiło przedstawienie czarnoskórych. Ktoś, kto pisał scenariusz musiał być w tej kwestii świetnym obserwatorem. W filmie mamy wszystko, z czym spotkałem się osobiście w Afryce (a Wy spotkaliście się na tym blogu): lenistwo i podejście do czasu (jedną z pierwszy zmian w Manderlay po zapanowaniu demokracji było zatrzymanie się zegara, którego już nikt nie odczuwał potrzeby aby nakręcać), umiejętność rozwiązywania problemów i planowania projektów, kwestie manipulowania białymi przez czarnych. Po prostu genialne!

Polecam. I jeszcze raz polecam. My wolontariusze mieliśmy to na treningu w MSZ, teraz i Wy możecie zobaczyć jak wygląda pomoc i przede wszystkim film zmusi Was do zastanowienia komu tak naprawdę pomoc pomaga. Czy to wszystko co robimy, jest de facto dlatego, że chcemy aby Murzynom się lepiej żyło, czy robimy to po to, aby nam się wydawało, że pomagamy i leczymy swoje sumienia?

9 Komentarzy »

Rzutnik, nie rzutnik

Ostateczna kwota zbiórki przekroczyła 6 tysięcy złotych. Niesamowite! Gdy zamieściłem ze wspólnej – mojej i Waszej – inspiracji artykuł z prośbami o wpłaty, naprawdę nie spodziewałem się więcej niż tysiąca. Zakładem jakieś kilkaset złotych. Idealny budżet na parę drobnych rzeczy.

Tymczasem pieniędzy dzięki Wam jest tak dużo, że starczy nawet na marzenie każdej pracowni komputerowej – rzutnik multimedialny. Jak informowałem w jednym z wpisów, planuję na tą okazję zachować 4 tysiące złotych z całości wpłat. Z tej kwoty kupiony byłby właśnie rzutnik, UPS, przedłużacze i rozgałęziacze oraz myszki – generalnie różnej maści sprzęt, którego brakuje w telecentrum.

Pojawiły się jednak głosy sprzeciwu w kwestii tego zakupu i przyznam, że je rozumiem. Rzutnik pochłonie większość budżetu, podczas gdy informując o akcji w głównej mierze skupiłem się na poinformowaniu Was, że pieniądze zostaną przeznaczone na bezpośrednią pomoc kilku potrzebującym osobom.

To są Wasze pieniądze, a nie moje, więc jak najbardziej chciałbym słuchać Waszego zdania. Zatem proponuję szybką dyskusję co sądzicie o zakupie rzutnika i całej komputerowej reszty. Proszę w komentarzach pisać jakie jest Wasze zdanie: czy kupić rzutnik, a jeśli nie – co zrobić z tak dużą ilością pieniędzy.

Uwaga. W głównej mierze chciałbym aby o pieniądzach decydowali ci, którzy je wpłacili. Dlatego pod komentarzem w pole adresu email, te osoby, które przekazały pieniądze, proszę aby wpisały swój adres w postaci: imię.nazwisko-prawdziwy.adres@email.com. Imię.nazwisko powinno być takie same jak posiadacza konta, z którego przyszedł przelew. Oczywiście osoby, które nie wpłaciły także mogą komentować, nie muszą dodawać swoich danych, ale niech się liczą, że ich zdanie będzie mniej istotne przy podejmowaniu przeze mnie decyzji. 🙂 Proszę też sygnalizować w treści komentarza  czy jesteśmy wpłacającym czy nie.

* * *


Nad czym dyskutujemy? To znaczy jakie według mnie mogą być opcje co zrobimy z 4tys złotych:

  • Opcja 1.1 Tak jak zaplanowałem, kupujemy za to rzutnik i całą komputerową resztę.
  • Opcja 1.2 Kupuję rzutnik w późniejszym terminie, ale rozmawiam z Paulem: „Paul! Kupimy Ci rzutnik, ale sam masz pojechać razem ze mną i z pieniędzy własnych czy NTC kupisz równocześnie UPS do niego i z 10 przedłużaczy”
  • Opcja 2.1 Rzutnika nie kupujemy, a za te pieniądze kupuję… (właśnie: co?)
  • Opcja 2.2 Rzutnika nie kupujemy a nadmiarowe pieniądze przeznaczam na konto jakiejś fundacji bądź organizacji. Jakiej? Może WOŚP, niedługo znów zagra orkiestra.
  • Opcja 2.3 Rzutnika nie kupujemy, a nadmiarowe pieniądze póki co zatrzymuję i w przyszłości wspólnie pomyślimy na co je przeznaczyć. Mam kilka pomysłów na kolejne akcje pomocowe. Ale nie chcę z tej opcji korzystać, bo nie taka była intencja zbiórki.
  • Opcja 3. Jeszcze inne rozwiązanie (jakie?).

Jeśli chodzi o opcję 2.1 – co za tak wielką sumę pieniędzy kupić? Jak wspomniałem w jednym z komentarzy, nie chce aby akcja przerodziła się w quasi-dobroduszne rozdawanie. To ma być pomoc dla konkretnych osób czy instytucji, które tu poznałem, a nie stanie na ulicy i rozdawanie pluszaków dzicciakom. W ten sposób tylko się nauczą, że biały rozdaje i z jeszcze większą gorliwością będą kolejnych muzungu zaczepiać słowami „Give me my money”. Wierzcie mi – to nie pomoc.

* * *


Jak znam życie, aktywniejsi w dyskusji będą przeciwnicy opcji pierwszej, a nawet jeśli jest sporo osób, które chciałyby kupić rzutnik, to nie odezwą się. Bardzo proszę by tak nie było, bo wtedy wyciągnę mylne wnioski z dyskusji.

Dlaczego można by ewentualnie kupić rzutnik?

  • Poprawi to w NTC jakość prowadzonych zajęć z obsługi komputerów i z języka angielskiego (w przyszłości może także innych)
  • Da dodatkowy dochód dla NTC: rzutnik byłby udostępniany za opłatą podczas organizowanych tu konferencji i szkoleń zewnętrznych.
  • Uatrakcyjni ofertę restauracji
  • Są na to pieniądze

Dlaczego ewentualnie nie kupować rzutnika?

  • Bo pomagamy instytucji (firmie), a nie ludziom (przy okazji od razu kontrargument: rzutnik będzie należał do NTC, ale skorzystają z niego zwykli ludzie)
  • Bo pochłonie olbrzymią proporcjonalnie część wpłat.

To moje propozycje argumentów w dyskusji. Oczywiście czekam także na Wasze, a powyższe daję pod rozwagę.

* * *


Koniec dyskusji: piątek późny wieczór; ewentualnie jak sprawa będzie zażarta mogę na zakup ten wybrać (lub nie) w późniejszym terminie.

Bardzo zła wiadomość: w przypadku wyraźnego Waszego wspólnego zdania to ja będę musiał podjąć ostateczną decyzję. Nie chciałbym tego robić, bo wiem, że w takiej sytuacji część z wpłacających poczuje się urażonymi.

* * *


Jakie jest moje zdanie? Nie powiem, jak wiecie nie inwestuję tu żadnych pieniędzy. Zdanie swoje oczywiście mam, ale wyjawię Wam już po Waszej decyzji. Wy płacicie – Wy decydujecie 🙂 Zapraszam do dyskusji!


65 Komentarzy »

Dzień off

Dzień off Nyamata i co za tym idzie, dzień off internet. Właśnie wróciłem i widzę w skrzynce na maile około 50 wiadomości. Odpowiem Wam jutro (po tytułach widzę, że chodzi o zbiórkę).

Na razie jestem wykończony. Znów przejechałem cały kraj w dwie strony (tym razem trzymając się raczej południków). Na siedem samochodów, którymi jechałem, cztery miały mniejsze lub większe wypadki. Szczegóły niedługo na blogu.

A gdzie byłem? Na razie tajemnica, bo nie chcę psuć konkursu. Reanimuję spontanicznie konkurs pocztówkowy. Tym razem wszyscy – stali czytelnicy i nowi – mają równe szanse, bo na blogu odpowiedzi nie znajdziecie. Pytanie: Co jest na poniższym zdjęciu?

Wygrywa osoba, która w komentarzu pod tym wpisem jako pierwsza zmieści jak najpełniejszą odpowiedź i w polu na email poda prawdziwy adres. Chodzi mi o budowlę, a nie ludzi 🙂

Jak najpełniejszą oznacza, że nawet jak już są jakieś odpowiedzi, możesz  próbować opisać to coś dokładniej i być może wygrasz. Choć tak naprawdę czekam na pewne dwa magiczne słowa. Jak już padną, osoba wygrywa. Jeśli słowa nie padną, wybiorę inną, odpowiedź, która będzie najdokładniejsza.  Zagmatwałem, ale może się uda potem nie być przez Was oskarżonym, że specjalnie mieszam.

Do wygrania pocztówka wysłana z Rwandy. Adres wysyłki ustalimy na maila ze zwycięzcą.

11 Komentarzy »

Teraz Ty możesz pomóc

Powiadom innych i wykop

Powiadom innych i wykop

OK, moja misja w Rwandzie dobiega końca. Za dwa tygodnie będę już z powrotem w Polsce. Jednak to nadal dostatecznie dużo czasu byśmy zrobili coś razem.

Przez trzy miesiące opisywałem jak mi się tu wiedzie, jak wygląda Rwanda i przede wszystkim pokazałem Ci kilka nowych osób, których byś być może nigdy nie spotkał, Czytelniku. Starałem się pisać jak najbardziej szczerze, nie ubarwiając i nie dramatyzując. Dlatego ani razu nie przeczytałeś tu o pustych brzuszkach małych dzieci, nie straszyłem Cie widokiem umierających z nędzy ludzi. Bo tu tak nie jest. Ludzie są głodni, nie stać ich na jedzenie, ale chwytają maczetę i idą na sawannę wyciąć jakiś korzeń, o którym ja nigdy bym nie miał pojęcia, że można z niego przyrządzić zupę czy placki. Jest ciężko, bardzo ciężko, ale mimo wszystko ludzie tu trwają z niesamowitymi uśmiechami na twarzy. Do końca życia zapewne większość z nich będzie chodzić w ubraniach z darów, będzie żyć rocznie, za pieniądze jakie my w Polsce nieraz bez zastanowienia wydajemy w jednej chwili (średni dochód przeciętnego mieszkańca Rwandy nie przekracza rocznie 350 dolarów). Samuel nigdy nie nauczy się pisać i czytać. Ale pomimo, że nigdy nie zachwyci się dziełami Szekspira, Harry Potter zostanie dla niego dosłownie czarną magią, to i tak będzie żył. Nędznie, bo nędznie – jak i wielu innych Rwandyjczyków – ale nie będzie narzekać na brak wanny, ciepłej wody i iPhona w kieszeni. Tutaj po prostu tego nie ma.

Nie znaczy to jednak, że nie możemy pomóc. Planuję zebrać od Was dobrowolne datki i kupić za nie drobne prezenty, tym, których poznałeś na blogu. Rzeczy, które zmienią być może im choć kawałek życia, na pewno ucieszą.

Jak wiele chcę abyś wpłacił? Prawdę mówiąć nie musisz wpłacać nic. Nie oszukuję się i wiem, że tak właśnie postąpi zapewne większość czytających ten tekst. Gdy poproszę Cię o 100 złotych, na pewno wzbronisz się i powiesz, że to za dużo. Nawet przy pięciu złotych trzeba się będzie Ci mocno zastanowić: prezent dla kogoś tam w Afrycę, czy kolejne przepyszne piwko w barze? (Tymczasem tutaj pięć złotych to dwa dni pracy Scholi od 7 rano do 22 wieczorem z małą przerwą na pójście do domu i nakarmienie dzieci)

Jeśli jednak zdecydujesz się podzielić jakimikolwiek pieniędzmi, dziękuję w imieniu Rwandyjczyków, których tu poznałem. Dziękuję też w swoim imieniu, bo zależy mi na zebraniu jak najwięcej pieniędzy, choć sam dla siebie nie wezmę z nich ani grosza. Zdecyduj sam ile chcesz wpłacić – na ile wyceniasz swoje podziękowanie za moją całą bezinteresowną pisaninę i ile sądzisz, że możesz zaofiarować. I – ponaciskam trochę – zastanów się po tym, czy jeśli dasz jeszcze więcej niż właśnie zaplanowałeś, będzie to dla Ciebie zbyt trudne.

Co się stanie z Twoimi pieniędzmi?

Być może za chwilę wpłacisz je na konto w Polsce. W czwartek pieniądze zostaną zaniesione do Western Union (i także z nich opłacony koszt przelewu, który wynosi minimum 30 złotych). Ja je odbiorę i tu na miejscu kupię prezenty, na tyle, na ile będzie mnie stać.

Jaki jest numer konta?

Nr konta: 21 1140 2004 0000 3502 3010 7505

Imię i nazwisko właściciela: Konrad Karpieszuk

W tytule proszę wpisać: Dla Rwandy

Wpłat proszę dokonywać do środy 5 listopada 2008 (aczkolwiek gdy ktoś się spóźni, postaram się by te pieniądze także trafiły na cele pomocowe).

Ja  aby dokończyć akcję, będę musiał przejechać 20 kilometrów do Kigali, wybrać pieniądze w Western Union, pójść do kantoru i wymienić je na franki. Pójść do kolejnych sklepów, pójść do kolejnych księgarni, zrobić zakupy, przejechać znów 20 kilometrów do Nyamata i rozdać prezenty. Sporo zachodu, ale zrobię to.

Potrafisz poświęcić chwilę by udać się na pocztę i zrobić przelew? Lub jeszcze lepiej, otworzyć stronę Twojego banku i zrobić to online?

Co konkretnie i komu kupię?

Informacje na ten temat znajdziesz w tym artykule. Lista nie jest zamknięta i proszę dopisywać pod nim (można i tutaj, ale lepiej tam) Wasze propozycje pomysłów. Sam też będę dopisywał pomysły swoje.

Czy cała akcja na pewno wypali?

Nie wiem, ale wierzę, że tak. To zależy tylko od Was i tego jak dużo uda się zebrać. Gdy tylko pojawi się na koncie kwota opłacalna, na pewno zabieram się do działania.

Jeśli jednak na koncie na przykład znajdzie się tylko 40 złotych, nic z tego nie wyjdzie: sam przelew WU kosztuje od 30 złotych. W takim wypadku zwrócę Wam pieniądze lub jeśli zdecydujecie inaczej, rozdysponuję je inaczej (na przykład przeleję na konto którejś z fundacji).

Ale nie wierzę, że mogłoby się nie udać! Wystarczy tylko, że zaczniesz działaś razem ze mną!

Ile z tego wezmę dla siebie?

Równiutkie zero złotych.

Co, jeśli nikt mi nie wpłaci ani grosza?

Dosłownie: nic się nie stanie.

Nikt tu nic nie wie, że planuję zrobić im niespodziankę. Nikt się niczego nie spodziewa. Jeśli akcja się nie uda, nikt się nie dowie, że nikt nie chciał im pomóc. Nie było sprawy.

Czy możecie jeszcze jakoś pomóc?

Tak. W pierwszej kolejności proszę Was, abyście pomogli nagłośnić sprawę. Macie swoje blogi, swoje profile w serwisach społecznościowych, na liście znajomych w komunikatorze kilka osób, o których wiecie, że mogą pomóc, jesteście duszą towarzystwa na niejednym forum internetowym. Do dzieła. Podlinkujcie gdzie możecie do tego artykułu. Zrobiłem w tym celu krótki, przyjazny adres strony: http://tinyurl.com/pomoc-rwandzie. Sprawdziłem: mieści się w statusie na GG.

Naprawdę wierze w Was! Nie raz pisaliście mi, że moglibyście mi płacić za moje wpisy, zapłaćcie tym, dzięki którym miałem o czym pisać! 🙂

Jeśli akcja naprawdę wypali, dacie mi pewność siebie, że to co robię ma sens. I wtedy będę myślał o kolejnych działaniach. Razem z Wami.

Kim jestem?

Nazywam się Konrad Karpieszuk, wyjechałem do Rwandy i od trzech miesięcy zupełnie za darmo uczyłem tutaj ludzi obsługi komputerów. Teraz Twoja kolej.

* * *

Dodatkowe informacje

Pomysł zrodził się w poniedziałek i został opisany w tym krótkim wpisie.

Zaskoczyliście mnie i wyjątkowo licznie poparliście moją ideę. Dziś po południu opisałem dokładnie (zmodyfikowane, zamiast wysyłki darów -> zbiórka pieniędzy i zakup ich na miejscu) szczegóły planu w tym wpisie. Teraz wspólnie czekamy na wpłaty.

64 Komentarze »