Posts tagged blog

OK, podpowiedzi

Zamiast tworzyć kilka kolejnych wpisów z podpowiedziami do konkursu, umówmy się, że tylko w tym wpisie będę zamieszczał podpowiedzi. Pierwsza w treści, (ewentualne) kolejne w komentarzach. W komentarzach także Wy wpisujecie swoje odpowiedzi 🙂

Podpowiedź pierwsza: szukana domena to *.pl, gdzie pod gwiazdkę należy podstawić jedno, bardzo popularne słowo.

?

9 Komentarzy »

Zgłosiłem się do konkursu na Blog Roku 2008

Nie na ten, do którego zgłaszają się ostatnio wszyscy i w którym głosujący muszą wybulić kasę na sms, żeby zagłosować. Wyjaśniam od razu 🙂 Nic nie trzeba płacić.

blog_rokuKiedyś jak jeszcze siedziałem w Rwandzie sami mi zaproponowaliście abym wystartował w jakimś konkursie, to na mnie zagłosujecie. A więc zaczął się właśnie konkurs serwisu Wiadomości24.pl na Blog Roku 2008. W takim mogę wystartować. Nie trzeba nic płacić za udział, nie trzeba ni płacić za głosowanie. Zagłosować może więc każdy, niezależnie od zasobności portfela 🙂

Głosowanie rozpocznie się 5 lutego, więc na razie spokojnie sobie czekajmy. Dam znać kiedy już będziecie musieli się zmobilizować i poklikać gdzie trzeba 🙂

Czy wygram: niestety wątpię, ale może mnie pozytywnie zaskoczycie. Blog jakby nie było swój szczyt świetności (a właściwie szczyty) ma już za sobą. Jednak wszystkie one przypadły właśnie w 2008 roku, a to konkurs na blog z tamego okresu.

Fajnie by było dostać laptopa. Dopowiem, że i wśród głosujących rozlosowane zostaną nagrody (o ile dobrze zrozumiałem regulamin).

6 Komentarzy »

Zawsze (nie) chciałem być pisarzem

Przyznam się Wam, że pisanie mnie jako – tako kręciło już od dawna. Jeśli potrafię sobie przypomnieć początek, było to w głębokiej podstawówce, gdy nauczycielka wyjaśniła nam jakie są zasady pisania baśni. Wtedy to napisałem w zeszycie w linie kilka takich krótkich opowiadań; niestety nie pamiętam już treści żadnej z nich. Pamiętam za to, że pierwsze docenione opowiadanie było o zwierzątkach. Występowały tam węże, lwy i inne stworzenia i wszystkie szykowały się do wielkiej zadymy. Zostawiłem zeszyt z niedokończonym opowiadaniem w szufladzie, gdzie znalazła go moja mama. Powiedziała, że normalnie nie przyznała by mi się, że grzebała w moich rzeczach, ale opowiadanie tak jej się spodobało, że musiała mi o tym powiedzieć.

Zestresowałem się tym jednak tak bardzo, że nigdy już opowiadania nie dokończyłem. Pisałem potem różne rzeczy, włącznie z wierszami, ale nigdy nic długiego. Podziwiałem pisarzy, ale wiedziałem, że nigdy nie będę potrafił tak jak oni. Wizja napisania czegoś dłuższego niż 20 stron rozkładała mnie na łopatki. Jak do czegoś takiego w ogóle można usiąść? Przecież to długie tygodnie, miesiące pisania, pisania, pisania… To ja już wole poleżeć sobie brzuchem do góry.

* * *

Mam już stałe łącze internetowe. Kolega pożyczył mi swój modem Orange i mogę z niego w miarę swobodnie korzystać. Kolega pomógł mi szczerze mówiąc w między czasie w kilku innych sprawach, ale wiem, że nieco się ukrywa przed FBI, CBA, układem i wszystkimi Nimi, którzy śledzą nas w internecie, więc nie mogę zdradzić jego imienia 😉

A tak poważnie, to ja nie o koledze teraz, a o modemie i temu co dzięki niemu właśnie zrobiłem. Otworzyłem przeglądarkę, otworzyłem worda i metodą kopiuj & wklej przeniosłem na komputer całego swojego bloga. Zajęło to ponad dwie godziny.

I okazało się, że przypadkiem napisałem coś objętościowo zbliżonego do powieści. Na razie nic nie formatowałem, nic nie usuwałem (tak więc całość zawiera także zdjęcia) i word mi wyświetlił, że cały mój blog to 436 stron A4. Wow! Naprawdę nie chciałem 😉

* * *

Jak się pewnie domyślacie, blog ściągałem, bo postanowiłem posłuchać Waszych próśb abym to wydał. Przyznam, że nie wierzę w komercyjny sukces tej pisaniny, ale zobaczymy. Mi się na przykład mój blog nie podoba 😉 Naprawdę nie wiem czym się tak czasem zachwycacie, ale ok.  Nie zaszkodzi spróbować. Jak się nie uda, nic się nie stanie. Jak się uda, będę miał motywację i – co tu ukrywać – forsę na kolejne wyprawy i dalsze ich opisywanie.

* * *

Czy już wspomniałem, że mam stałe łącze internetowe? Oznacza to, że mogę w końcu wrócić do wrzucania zdjęć, co też czynię. Jutro obiecuję zamieścić drugą część relacji z wyprawy do Ruhengeri. A na razie tradycyjnie fotka nie na temat.

web_dscn4307

To jest ten owoc, o którym wspominałem już wiele razy. Nie wiem jak się nazywa po angielsku, tym bardziej nie wiem jak się nazywa po polsku. W kinyarwanda jest to ibinyomoro, po francusku nazywają to tu prune, a więc błędnie. Bo prune to śliwka, a to na pewno śliwką nie jest. Z zewnątrz może i śliwkę przypomina, ale w środku śliwki zawsze mają centralnie umieszczoną jedną pestkę. Smakuje jak kwaśne jagody. Czy ktoś może wie jaka jest tego polska nazwa, jeśli w ogóle jest?

12 Komentarzy »

Patrzcie co narobiliście

Pochwalę się, a właściwie pochwalę Was 🙂

Statystyki odwiedzalności dzień po dniu

Statystyki odwiedzalności dzień po dniu

Wczoraj znów trafiłem na stronę główną Wykopu (powiem szczerze, że naprawde bym się nie spodziewał bo wpis jak to wpis, na pewno napisze jeszcze wiele fajniejszych rzeczy, tylko czasu nie ma) i tak to wyglądało 🙂 Dziękuję wszystkim wykopującym i za wrzucenie mnie tam 🙂

Elementem projektu jest edukacja rozwojowa, czyli zwrotne informowanie Polaków o tym co robie w Rwandzie i jak tutaj jest. Pierwotnie planowałem, że odwiedze kilka szkół i wygłoszę pogadanki dla dzieciaków. Informacja by pewnie dotarła do kilkuset osób. Blog jednak powstał sponatnicznie i widzę, że skuteczność mam o niebo większą 🙂 Odwiedziliście już bloga prawie pięćdziesiąt tysięcy razy, ile to jest klas szkolnych?

Acha, polecam czytać mnie regularnie, polecam dodanie mojego kanału RSS do jakiegoś czytnika (sam używam Google Readera). Stali czytelnicy wiedzą, że co chwila mi się coś przydarza. Dziś na przykład pokopał mnie prąd. Opisze to jednak innym razem.

5 Komentarzy »

Jakie tłumy :)

W niedzielę rano sprawdziłem sobie statystyki bloga. Odwiedzających trochę ponad siedemnaście tysięcy do tej pory. Pomyślałem sobie, że jak stuknie dwadzieścia tysięcy to może by tak jakąś małą wirtualną uroczystość by zrobić. Ale to problem na za kilka tygodni pewnie, bo dziennie przybywa 100-300 nowych odsłon. Usiadłem więc do pisania artykułu o własnej firmie w Rwandzie, opublikowałem i wyłączyłem komputer.

Przed komputer wróciłem późnym popołudniem i zacząłem od czytania RSS-ów. Jeden brzmiał znajomo, ale szybko się zorientowałem dlaczego: ktoś na Wykop wrzucił mój wpis. Miło, zwłaszcza, że trafiło na stronę główną.

Sprawdzam statystyki i… z 17 tysięcy zrobiło się 22 tysiące w ciagu kilku godzin. Prawie pięć tysięcy odwiedzin w pół dnia, dziś kolejne trzy tysiące, a dzień trwa (tzn w Polsce zapewne już trwa, tu od 20 minut jest ciemno, choć jest także godzina 18 z kawałkiem). No i co narobiliście? Imprezki nie będzie!

A tak poważnie dziękuję wszystkim odwiedziającym! Chciałbym aby Was tylu tu do mnie codziennie przychodziło (mam nadzieję, że przynajmniej część z Was tu zostanie), więc będę się starał pisać równie ciekawie. Co by tu… może jutro zaciągnę się do tutejszej armii i opiszę jak to jest? 😉

Żart, ale tak znów na poważnie piszę cały czas artykuł (poprawiam, kasuję fragmenty, dopisuję, zastanawiam się), którego boję się opublikować, bo wiem, że akurat w jego przypadku rzetelność jest wysoce, wysoce wskazana. Część z Was już na GG ode mnie się dowiedziało o co chodzi i proszę o zachowanie tego dla siebie 🙂 Kompletnie cicho sza. Nawet nie insynuujcie w komentarzach o czym mówię, bo zbanuję 😉 Myślę, że tak jeszcze tydzień czy dwa, kilka rozmów z ludźmi aby potwierdzić wszystko co jeszcze potwierdzić trzeba i podejrzewam, że znów trafię na Wykop.

) Jest tutaj ze mną i ma się dobrze.

Na wieść jak dużo Was odwiedziło wczoraj bloga, w Rwandzie wybuchła nieopanowana radość. Przy okazji chciałby zdementować plotki, jakoby Kurczak pozostał w Polsce 🙂 Jest tutaj ze mną i ma się dobrze.

9 Komentarzy »