Rwandyjscy żołnierze po raz trzeci w Kongo

Świat emocjonuje się tym co się dzieje w Strefie Gazy i tradycyjnie już braknie w mediach miejsca na doniesienia z Afryki. Tymczasem rwandyjskie wojsko wkroczyło właśnie na terytorium Kongo.

Brzmi groźnie, zwłaszcze jeśli przypomnimy sobie, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat Rwanda już dwukrotnie dokonała inwazji Konga: w 1996 roku i drugi raz w 1999, rozpętując największą – jeśli by liczyć ilość ofiar – wojnę od czasów II Wojny Światowej.

Tym razem jednak nie jest to inwazja, a odpowiedź na prośbę o pomoc wystosowaną przez kongijski rząd. Kinszasa (stolica Konga) bowiem sama ma już dość wojennej sytuacji we wschodnich prowincjach swojego kraju, z którą od lat nie może sobie poradzić. Jeszcze we wrześniu była oskarżana o wspieranie ukrywających się tam ludzi Hutu, zbiegłych po dokonanym ludobójstwie z Rwandy. Teraz ma ramię w ramię z Rwandyjczykami walczyć z nimi. W grudniu doszło do porozumienia pomiędzy rządami Rwandy i Kongo w myśl którego Rwanda zobowiązała się wspierać Kinszasę logistycznie i wywiadowczo przy zaprowadzaniu porządku w Północnym i Południowym Kivu; teraz także wesprze ich oddziałami wojskowymi. Oficjalnym celem misji jest zmuszenie oddziałów Hutu do powrotu do Rwandy, gdzie mieliby zostać osądzeni i prawdopodobnie skazani za ludobójstwo na karę wiezienia (w Rwandzie nie obowiązuje kara śmierci). Jestem nieco sceptyczny co do tych zapewnień: do prowincji Kivu nie są dopuszczani ani żołnierze błękitnych hełmów, ani pracownicy organizacji pomocowych i dziennikarze. Nie będzie więc wiadomo co może tam się wydarzyć.

Ciekawy przewrót dokonał się także w obozie generała Nkundy (przypomnę, że Nkunda to człowiek Tutsi, od lat popierany przez Rwandę właśnie z uwagi na to, że cały czas walczył w Kongo z Hutu). Obóz rozpadł się na dwie frakcje. Część ludzi wspiera żołnierzy Kongo (i teraz także żołnierzy Rwandy) w walce z Hutu. Część pozostała przy generale Nkunda nie chce się podporządkować zwierzchnictwu rządu w Kinszasie i nadal zapowiada walkę partyzancką zarówno z Hutu jak i armią kongijską. Być może Laurent Nkunda obawia się więzienia, być może prawdą jest to co się mówi o jego prawdziwych intencjach – jakoby oficjalnie chodziło mu o walkę z Hutu i ochronę Tutsi, a nieoficjalnie jest trybikiem w układance mającej na celu dobranie się do kongijskich złóż metali.

Komentarze 3 so far

  1. 1

    kkarpieszuk said,

    dorzucę już tylko jako komentarz, ze gen Nkunda został aresztowany

    http://www.afryka24.pl/tekst-16518/General-Nkunda-zostal-aresztowany

    • 2

      Karol said,

      Mam takie pytanie. Skoro Ciebie tam w Rwandzie nie ma, to czy jest tam na miejscu jakaś osoba ktora mówi po Polsku??????
      Pozdrawiam Karol.

  2. 3

    kkarpieszuk said,

    tak, sa tam polscy misjonarze. ale nie mam z nimi teraz kontaktu


Comment RSS

Możliwość komentowania jest wyłączona.