Od mniej więcej miesiąca – kiedy okazało się niemal pewne, że wyjeżdżam – intensywnie przygotowuje się do spotkania z Rwandą. Dużo czytam, szukam, oglądam. Szczegółowo może kiedyś omówię gdzie można znaleźć informacje o danym kraju afrykańskim (jest tego naprawdę dużo); dziś skupię się na rwandyjskim kinie.
Są trzy filmy, które ponoć musi zobaczyć każdy, kto jest zainteresowany Rwandą i wszystkie trzy traktują o tym, z czym przeciętny człowiek kojarzy Rwandę. O ludobójstwie w 1994 roku. Omówię je po króŧce w kolejności w jakiej je widziałem.
Hotel Rwanda

Film oparty na faktach, produkcji amerykańskiej lecz kręcony w RPA. Opowiada autentyczną historię o właścicielu hotelu, który w jego murach schronił i uratował od śmierci wielu członków plemienia Tutsi, choć sam należał do Hutu.
Film był ok, dopóki nie zobaczyłem filmu kolejnego. Teraz wydaje mi się zbyt hollywódzki i brakuje mu dosadności filmu Shooting dogs.
Shooting dogs / Strzelające psy

Opowieść o Tutsi chroniących się w misyjnej szkole przez rzezią ze strony Hutu. Bardzo ładnie rozbudowana i rzeczywiście wzruszająca. Niestety nie jest to film dla ludzi o słabych nerwach – sceny zostały pokazane naprawdę dosadnie, ale nie traktuję tego jako wadę. Myślę, że ten właśnie film uświadomił mi co tak naprawdę stało się w Rwandzie 14 lat temu i sprawił, że zacząłem czytać o tym więcej.
Dużym plusem jest fakt, że film był kręcony w Rwandzie, więc mogłem się przyjrzeć jak będzie wyglądał krajobraz. Ciekaw jestem czy podobnie jak bohater powyżej będę musiał dzwonić do domu 😉 Zabudowa raczej się nie zmieniła, ale ponoć w powietrzu unosi się już bezprzewodowy internet (50$/miesięcznie) dlatego też będę w miarę aktualnie informował Was co u mnie słychać. 🙂
Shake Hands With The Devil / Ściskając rękę diabłu

Film najnowszy bo zaledwie z ubiegłego roku (jest też film dokumentalny o tym samym tytule i dotyczący tego samego aspektu ludobójstwa, ale nie widziałem go). Opowiada o roku 1994 ale z perspektywy ONZ. To autobiografia Romeo Delleire, szefa niebieskich beretów. Tłumaczy, a raczej stara się wytłumaczyć dlaczego Zjednoczone Narody nie zrobiły nic podczas gdy kilkadziesiąt metrów od ich baz rozgrywała się rzeź.
Filmu nie obejrzałem do końca. Z dwóch powodów. Po pierwsze oglądając go się nudziłem, bo już kolejny raz była to ta sama opowieść. A po drugie w połowie filmu skończyły się napisy 🙂 Film jest po francusku, a ja niestety nie znam tego języka dość dobrze. Jedyny plus to znów fakt, że film był kręcony na miejscu, przez co mogłem się napatrzeć gdzie jadę.
* * *
Podsumowując z wyżej wymienionych filmów najbardziej polecam Shooting dogs. Film nie tylko opowiada historię w sposób najbardziej realistyczny (przy kręceniu filmu wzięły udział osoby, które tą rzeź przeżyły) ale i też porusza najwięcej aspektów: strach, różnice plemienne, reakcję ONZ i misji katolickich. Kto mnie zna osobiście, może się do mnie zgłosić, to film „pożyczę”. Kto nie zna – choć trudno, ale można filmy znaleźć w sieci.
I jeszcze jedno: powyżej specjalnie wybrałem sceny nie budzące emocji. Nie chcę po prostu njikogo szokować na tym blogu, ale lojalnie uprzedzam, że filmy niekoniecznie mają bajkową estetykę i muszą kończyć się dobrze…