Niesamowicie mi wczoraj skoczyły statystyki. Odwiedzalność na poziomie 12 osób (dokładnie przestałem już liczyć w pewnym momencie), a ilość połączeń szacuję na minimum 70.
Żeby zrozumieć co jest niesamowitego w tak wydawać by się mogło małej ilości osób, musimy na chwilę przestać myśleć o komputerach, a skupić się na realnym życiu. 🙂 Tak, to jest możliwe, spróbujmy…
Przed wyjazdem jest wiele spraw do załatwienia, do końca nie związanych z samą Rwandą. Na przykład telefon komórkowy. Jak już pisałem nie będę swojego abonamentu zabierał do Rwandy. Na szczęście Robert zgodził się go zatrzymać i zamiast swojego telefonu na kartę, będzie do dzwonienia używał mojego. Muszę też odpalić mój wrak samochodu, nie ruszany z miejsca już od 4 miesięcy i przestawić pod dom rodziców.
Musiałem też coś zrobić ze swoim mieszkaniem. Jadę do Afryki pracować za friko, więc chciałbym na tym przynajmniej nie stracić. A zastanie sterty nie opłaconych rachunków po powrocie przyjemne by nie było. Trzeba więc było mieszkanie komuś wynająć.
Tylko kto się zgodzi na wynajęcie mieszkania na tylko 4 miesiące? Tydzień temu przekonałem się, że nikt. Zapytałem kilka wybranych osób szukających stancji na BiałystokOnline, i wszyscy powiedzieli, że szukają czegoś na dłużej. Nie interesowała ich nawet atrakcyjna cena – proponowałem wynajęcie tylko i wyłącznie za opłacanie rachunków i czynszu. Moja sugestia, że po powrocie zająłbym jeden pokój, a reszta nadal mogłaby być wynajmowana, też nie spodobała się (w większości poszukujący to były rodziny z dziećmi, więc w sumie się nie dziwię).
Trochę mnie to podłamało, ale spróbowałem z drugiej strony. Sam na BiałystokOnline, Bstok.pl i na stronach Kuriera Porannego w niedziele późnym wieczorem dałem ogłoszenie o banalnej treści: „3 pokoje 56mkw, Leśna Dolina, wynajmę całość lub poszczególne pokoje. 800zł za całość” (czy jakoś tak).
I się zaczęło 🙂 Jeszcze w niedzielę miałem pierwsze telefony i zaczepienia na GG, w przeciągu pół godziny umówiłem się z trzema osobami na poniedziałek na obejrzenie mieszkania (telefonicznie infomowałem, że oferta dotyczy pierwszych 4 miesięcy, a potem warunki się zmienią).
W poniedziałek telefon dzwonił od 7 rano z częstotliwością jeden telefon co 5 minut! Umówiłem się na obejrzenie mieszkania w sumie z 18 osobami; w końcu musiałem zacząć odpowiadać, że oferta już jest nieaktualna (choć nikt jeszcze mieszkania nie obejrzał, pierwszy potencjalny lokator był umówiony na 12, a już o 10 rano skończyłem się umawiać). Na wtorek nie było sensu ustawiać spotkań, bo czułem, że mieszkanie będzie już faktycznie wynajęte.
(Tu miałem zamiar rozpisywać się jak przebiegał „casting” potencjalnych lokatorów, ale odpuszczę Wam tej dłużyzny. Napiszę tylko, że z 18 umówionych osób, przyszło 12, z których 5 wydało mi się sensownych.) Ostatecznie wybrałem osobę, która pierwsza się ze mną skontaktowała: student z narzeczoną i jej siostrą. Wynajmą mieszkanie od sierpnia, a gdy wrócę z Rwandy, zajmę jeden z pokoi nadal wynajmując im pozostałe.
To już kolejne – po szukaniu laptopa – moje pozytywne rozczarowanie 🙂 Widać za mało wierzę w swoje umiejętności 😉
p.s. dziś było już 12 telefonów…
p.s 2. A te wirtualne statystyki też przedstawiają się całkiem imponująco. Już prawie 6 i pół tysiąca odwiedzin 🙂