Archive for Czas wolny

Jak brzmi kinyarwanda?

Już dwa tygodnie nic nie pisałem (tak bywa na zdychających blogach 😉 ) więc dziś na szybko wrzucam kolejny filmik.

Filmik przedstawia 4 słynnych aktorów (wszyscy są podpisani, więc nie będę teraz ich przedstawiał) rozmawiających o czymś. Celem filmiku jest pokazanie Wam jak brzmi język kinyarwanda. I pomyślcie, że ja próbowałem się tego nauczyć.

W filmiku padają dwa na szybko rozpoznane przeze mnie słowa: amazi (woda) i kurdia (jeść), zatem jest to chyba taka sobie pogawędka przy śniadaniu.

Może konkurs pocztówkowy, kto zrozumie całą rozmowę? ;P Jak ktoś da radę to proszę bardzo, ale pocztówkę wyślę z Białegostoku. Można też sobie popuścić wodze fantazji i pozgadujmy o czym rozmawiają 🙂 Tylko trzymajcie poziom 🙂

5 Komentarzy »

Widzisz punkty?

  1. http://www.gapyear.pl/w-drodze/konrad-jest-w-rwandzie.html
  2. Skończyły się pakiety edukacyjne
  3. Byłem w Warszawie na spotkaniu ewaluacyjnym zorganizowanym przez MSZ. Znów zobaczyłem stare twarze, spotkane przeze mnie przed wyjazdem na szkoleniu (i kilka nowych). Blog dostał kilka pochwał
  4. Oddałem (w końcu) mojemu sponsorowi, firme IMPAQ pożyczony laptop (to na nim napisałem większość tego bloga) i aparat fotograficzny (to nim zrobiłem większość zamieszczonych tutaj zdjęć). Jeszcze raz dziękuję!
  5. Znów zarejestrowałem się jako bezrobotny. Szwankuje mi nieco/poważnie zdrowie, więc musiałem odnowić pieczątkę w książeczce zdrowia.
ewaluujemy

ewaluujemy

Comments (1) »

Badanie AIDS/HIV

Faktycznie, po moich szpitalnych przygodach i po światowym dniu walki z AIDS napisałem Wam, że po powrocie, zgodnie z założeniem jakie powziąłem jeszcze przed wyjazdem, pójdę zbadać się czy przypadkiem jestem nosicielem, czy przypadkiem nim nie jestem. W jednym z komentarzy czytelnik zwrócił mi uwagę, że nic o tym nie napisałem.

Tego że napiszę o wyniku Wam nie obiecywałem. 🙂 Ale brak odpowiedzi być może zasugerował Wam jakąś.

Rzeczywiście już w kilka dni po powrocie poszedłem w Białymstoku do punktu badań przy ulicy Krakowskiej (a według tabliczki na budynku: Rocha). Dziwne uczucie. Dopiero co wchodzisz do środka na korytarz, a już się czujesz jak chory. Ludzie dookoła (zresztą nieliczni) mają cię zapewne gdzieś, a mimo wszystko w ich oczach odczytujesz wyrok: „zakażony”. Wszyscy zresztą są jacyś stremowani. Jakby nie było jest to przychodnia chorób wenerycznych. Ale obietnica to obietnica.

Skończyło się póki co jedynie na rozmowie z panią doktor. Badania w kierunku AIDS dają jakiś rezultat najwcześniej w 6 tygodni od potencjalnego zakażenia, a tak na 100% są pewne po trzech miesiąch. Porozmawiałem sobie, opowiedziałem dlaczego tu jestem i w sumie doktor mnie uspokoiła mówiąc, że nie ma tu żadnego specjalnego ryzyka zagrożenia.

Ale i tak mam zamiar po upłynięciu symbolicznych trzech miesięcy jednak pójść się przebadać. A to już za kilka dni. Na razie jednak założę sobie, że o wyniku, jaki by nie był nic tu nie wspomnę.

To jednak prywatna sprawa. Czym innym jest pisanie, że się zbada, a czym innym ujawnianie wyniku badania.

* * *

Słyszałem któregoś dnia w Tok FM eudycję, do której zadzwonił facet zarażony. Powiedział, że dzień w którym poznał wynik badania uważa obecnie za jeden z najlepszych dni w jego życiu. Brzmi szokująco, ale mogę go zrozumieć. Kwestia zmiany priorytetów w swoim życiu. Całkiem dobra okazja do zakończenia zastanawiania się nad niektórymi sprawami, nad którymi wielu z nas będzie się zastanawiać przez całkiem spory kawał życia, jeśli nie aż do śmierci. Lęk czy będzie się dobrym rodzicem, strach czy miłość jest wieczna. Z plusem na wyniku przestaje to chyba mieć znaczenie. I w końcu można zacząć jeść najtłustszy z boczków bez obaw o zawał serca 😉

* * *

Tak. Za kilka dni minie trzy miesiące od kiedy jestem już w Polsce; o czternaście dni mniej niż trwał mój pobyt w Rwandzie. Jakże to diametralnie odmienne spędzone okresy czasu.

Co się od powrotu wydarzyło w moim życiu? Nic. Kilka nieudanych prób czegoś tam, a głównie sen – jedzenie – komputer. Znowu zacząłem pić alkohol, jakby ktoś pytał. Biorę też leki nasenne po tym jak zacząłem mieć dość kładzenia się spać o 7 rano i pobudek o 15. Był tydzień w którym słońce widziałem góra o świcie przez chwilę.

* * *

Zastanawiam się dlaczego już tyle nie piszę. Wczoraj strzeliłem, że to może niewygoda biurka, przez niektórych nazywana feng-shui. Siedząc przy komputerze monitor miałem na godzinie drugiej, co nie było wygodne. Ciągle musiałem obracać głowę to na klawiaturę, to na ekran.

Wkurzyłem się więc i przestawiłem wszystko w pokoju tak, aby monitor mieć ciągle przed sobą. I patrzcie jaki efekt 😉

3 Komentarze »

Zgłosiłem się do konkursu na Blog Roku 2008

Nie na ten, do którego zgłaszają się ostatnio wszyscy i w którym głosujący muszą wybulić kasę na sms, żeby zagłosować. Wyjaśniam od razu 🙂 Nic nie trzeba płacić.

blog_rokuKiedyś jak jeszcze siedziałem w Rwandzie sami mi zaproponowaliście abym wystartował w jakimś konkursie, to na mnie zagłosujecie. A więc zaczął się właśnie konkurs serwisu Wiadomości24.pl na Blog Roku 2008. W takim mogę wystartować. Nie trzeba nic płacić za udział, nie trzeba ni płacić za głosowanie. Zagłosować może więc każdy, niezależnie od zasobności portfela 🙂

Głosowanie rozpocznie się 5 lutego, więc na razie spokojnie sobie czekajmy. Dam znać kiedy już będziecie musieli się zmobilizować i poklikać gdzie trzeba 🙂

Czy wygram: niestety wątpię, ale może mnie pozytywnie zaskoczycie. Blog jakby nie było swój szczyt świetności (a właściwie szczyty) ma już za sobą. Jednak wszystkie one przypadły właśnie w 2008 roku, a to konkurs na blog z tamego okresu.

Fajnie by było dostać laptopa. Dopowiem, że i wśród głosujących rozlosowane zostaną nagrody (o ile dobrze zrozumiałem regulamin).

6 Komentarzy »

Zdjęcia dla Rwandy

Pamiętacie naszą zbiórkę? Ja – choć blog już powoli umiera (ale nie umarł, gdy umrze wyprawię mu oficjalny wirtualny pogrzeb, na który już czujcie się zaproszeni) – cały czas pamiętam. Z zebranych pieniędzy wciąż pozostało mi wysłać zdjęcia do Rwandy i rozliczyć się przed Wami (z tym ostatnim jednak czekam do wydania ostatniego grosza, a z tym ciężko).

Zdjęcia zostały właśnie wywołane i dotarły do mnie, o czym melduję. Teraz muszę je wysłać na miejsce.

Całkiem niezłą sterta, ponad 200 fotek

Całkiem niezłą sterta, ponad 200 fotek

A co u Rwandyjczyków? Niestety tak jak się obawiałem kontakt nie jest już ten sam. Ostatnio napisałem im jak zimną mam zimę (maila wysłałem do Paula, Roberta i Innocenta). Najbardziej odpisuje mi Robert. Zdziwił mnie, bo pytał czy nie ciąży nam problem z Rosją i gazem.

Schola co drugi dzień puszcza mi sygnał na komórkę. Oczywiście odpuszczam, a jeśli sama zapomni, to puszczam pierwszy. Mam nadzieję, że kiedyś ich jeszcze zobaczę. Nawet sobie wyobrażam, że jeśli będę miał okazję zjawić się w Rwandzie, nic im o tym nie powiem. Chciałbym zobaczyć ich zdziwione miny, gdy przyjdę zamówić jajecznicę na śniadanie 😉

Ciekawe czy do końca życia będę już to sobie tylko wyobrażał…

—-

Co u mnie? W miarę ok, choć co chwila przyciska mnie brak kasy. W piątek wypisałem się z elitarnego klubu bezrobotnych. (btw, albo przypadek, albo faktycznie zaczyna się kryzys, bo kolejka ludzi czekających do pokoju rejestracji bezrobotnych liczyła z 30 osób, gdy ja sie rejestrowałem, byłem sam). Postanowiłem sobie, że przeproszę się z moją opinią o webmasterach jako wyrobnikach ślęczących godzinami przed komputerem, odświeżę swoje umiejętności w tym względzie i poślęczę przed komputerem robiąc strony. I już siedzę nad dwiema. Niestety kasa będzie jak skończę. Poza tym staram się dorobić na czymkolwiek, sprzedać co mam… i tak ziarnko do ziarnka mam na jedzenie. btw. Jakby ktoś słyszał, że ktoś potrzebuje stronę www, to wiecie kogo polecić 😉

Bardzo mnie ucieszyło Allegro. Mam bloga o aukcjach internetowych (uznałem go już za trupa, ale w powodu o którym niżej chyba wrócę do pisania go), a tam w prawym panelu link do programu partnerskiego Allegro. Jeśli ktoś założy konto przez ten link, dostaję 10 zł. A potem jeszcze przez rok 30% wpłat tej osoby dla Allegro za wystawianie przedmiotów. Wydawać by się mogło, że to niewiele, ale przez czas jak siedziałem w Rwandzie (i nic nie pisałem) w programie uzbierało się… 1700 złotych! Na kase jeszcze czekam (temu lekko głoduję), ale i tak pozytywna niespodzianka. Także do pisania go wrócę. A jeśli ktoś z Was nie ma jeszcze konta na Allegro to wiecie na jaki blog trzeba wejść i co kliknąć 😉

Komentarze wyłączone