Od kilku tygodni Beata na swoim blogu z Zambii naprawdę nieźle opisuje swoje doświadczenia z wolontariatu, naprawdę polecam. Tyle, że jak na razie zauważyłem koncentruje się na tych gorszych stronach innej kultury. No może przesadzam, ale brakuje mi w tym jej pisaniu zachwytu.
I ja widzę inność kultury Rwandy, ale bałem się trochę o tym pisać. O drobiazgach owszem – mógłbym i nic by się nie stało, ale boję się, że po tym co opiszę poniżej zaraz zleci się tu kupa rasistów (analizuję ruch na blogu i widzę, że po moim artykule o proszeniu o pieniądze, zlinkowano mnie w kilku rasistowskich serwisach) i palcem będzie pokazywać jaki ten afrykański lud ciemny. Tymczasem im dłużej tu siedzę, tym bardziej uświadamiam sobie, że rasizm to efekt właśnie ciemnoty, tyle, że po stronie rasistów. Siedząc z dala od Afryki i trafiając sporadycznie na tylko niektóre elementy jej kultury, łatwo jest sobie wyrobić negatywne stereotypy. Jednak jak się umiejscowi te drobne elementy w całej złożoności społeczeństwa, przestaje to już tak dziwić.
Największą różnicę kulturową dostrzegłem już w pierwszym dniu gdy Paul i Agathe zabrali mnie do Kigali. Opisywałem już jakie tłumy zastaję tam każdego dnia w mieście, ale nie wspominałem, że owe pierwsze odwiedziny stolicy w tłumie wypatrzyłem dwóch chłopaków idących i trzymających się za ręce.
W Polsce wzbudziło by to co najmniej kontrowersje, żeby nie powiedzieć, że towarzyszyła by im salwa gwizdów i rzucanych kamieni. Tu jednak nikt na to nie zwracał zupełnie żadnej uwagi. Tolerancyjne społeczeństwo, pomyślałem sobie.
Po chwili zobaczyłem kolejną taką parę, ale przy trzeciej zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie jest tu organizowane dziś jakieś love parade. Trzecia para to byli idący ręka w rękę dwaj policjanci. Nie udało mi się dłużej powstrzymywać ciekawości i zapytałem Agathe o co tu chodzi.
Z kolei ona nie zrozumiała o co chodzi mi gdy pytam dlaczego dwóch mężczyzn trzyma się za ręce. Powiedziała, że to tutaj naturalne. Opowiedziałem jej, że w Europie jeśli dwóch facetów zachowuje się w ten sposób, z pewnością są homoseksualistami. Z ręce trzymają się co najwyżej pary lub dziewczyny, ale nigdy żaden facet tego nie zrobi z innym facetem. Tu z kolei ją trochę zdziwiło, że dziewczyny są sobie takie bliski. Powiedziała, że owszem nic by się nie stało, ale to rzadki widok tu, choć spotykany. Natomiast w splataniu dłoni przez mężczyzn nie ma nic homoseksualnego.
Przyznam, że nie mogłem jej uwierzyć. To znaczy skoro mówi, że nie są homo, to pewnie tak jest, ale doszukiwałem się czy przypadkiem nie ma gdzieś w ich podświadomości czegoś zniewieściałego. No bo przecież facet musi być twardy, musi być macho, co nie?
Ale jestem tu już drugi miesiąc i zaczynam wierzyć, że to naprawdę po prostu inna kultura i tutaj tak jest. Bo przypadek z Kigali to nie jedyny tego typu. Facetów trzymających się za ręce widzę codziennie, więc przywykam powoli do tego widoku (choć nadal nie mogę nie spojrzeć w ich kierunku). Ba, żeby było tego mało, naturalne jest to, że stoją całkowicie objęci ze sobą, jeden obejmuje drugiego w pasie, drugi zarzuca mu ręce na szyję. Leżą sobie objęci w cieniu gdzieś na jakimś murku…
Nie jestem w stanie Wam w kilku akapitach udowodnić, że to jest zupełnie tu naturalne, nie ma żadnych podtekstów seksualnych (choć pamiętając Freuda, trzeba i pamiętać, że wszystko ma takie podteksty, nawet bułka z masłem), a wynika jedynie z różnicy kulturowej. Nie będę więc nawet próbował, bo wysiłek byłby marny. Przyjedźcie, pobądźcie, a zobaczycie i sami zrozumiecie.
Na szkoleniu nam tłumaczono, że jednym z aspektów kultury afrykańskiej jest bliskość. Dobrze to ilustruje przykład ławeczki w parku. W Polsce jedna ławka jest dla jednej osoby. Jeśli ktoś siedzi sam na trzymetrowej ławce, małe są szanse by ktoś do niego się dosiadł. Sam w takim wypadku idę szukać kolejnej.
W Afryce trzymetrowa ławka może być zapchana niemal kompletnie ludźmi, a na pewno znajdzie się ktoś, kto podejdzie, przysiądzie skrawkiem tyłka na brzegu i wszyscy inni postarają się podsunąć by zrobić mu miejsce.
Tutaj nie ma pojęcia strefy intymności, więc gdy jeden facet obejmuje drugiego, ten nawet nie wie, czemu miałby się oburzać. Bliskość oznacza jedynie, że tego kogoś lubimy. Trzymanie się za rękę, to naturalna tu rzecz, a nie jakieś „tajemnice Rwandan Mountain” 😉
Są i inne aspekty bliskości, ale nie będę rozbijał się na tysiąc wątków i zostańmy przy opisie tylko powyższego.
Chcę także poinformować, że skrupulatnie czytam wszystkie znane mi blogi innych wolontariuszy, którzy podobnie jak ja wyjechali właśnie do różnych krajów Afryki. Tyle, że jakby się zmówili i wszyscy blogują na googlowskim Bloggerze, który działa dla mnie diabelnie wolno, a umieszczenie tam komentarza jest po prostu niemożliwe. Tak więc tą właśnie drogą, mając nadzieję, że i oni czytają mnie, informuję: czytam przez RSS i niecierpliwie czekam na kolejne wpisy!
Walker said,
27 września, 2008 @ 11:46 pm
Kolejny świetny tekst, tyle ciekawy, co zadziwiający. Wykopałem:
http://www.wykop.pl/link/98006/2-obejmujace-sie-kobiety-normalne-2-mezczyzn-naturalne
kkarpieszuk said,
28 września, 2008 @ 12:26 am
troche sie boje duzej popularnosci takich postow, ale dzieki 🙂 zobaczymy co z tego bedzie. dodalem wiec na gorze guzik do wykopywania, jesli ktos uwaza ze artykul jest fajny i wart podzielenia sie z innymi, mozna smialo klikac 🙂
dunDer said,
28 września, 2008 @ 2:03 am
Dobry tekst, no i ciekawa kultura … aż ciężko sobie to wyobrazić. Niesamowicie bliskie muszą być tam relacje ludzi i my pewnie przy nich wyglądamy jak jacyś wyalienowani gburzy. Prawda jest taka, że wysokorozwinięta cywilizacja oddala ludzi od siebie, tworząc między nimi cybernetyczny mur urządzeń, ale też wszelakiej maści innych ładnych, użytecznych dóbr materialnych. Myślę, że w tym właśnie tkwi przyczyna. Pytanie tylko, czy to oni są zacofani, czy my, tak na prawdę … Ciężko chyba jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
gandalf said,
28 września, 2008 @ 7:34 am
swietny post!
Zastanawiam sie, czemu w takim razie kobiety tego nie robia? Skoro jest to oznaka bliskosci, i nie ma zadnych podtekstow seksualnych, to nie znam chyba kultury na swiecie ktora nie miala by powiazanej kobiecosci z bliskoscia, przyjaznia, zrozumieniem i nie „promowala” takich zachowan bardziej u kobiet niz u mezczyzn…
Dorota Ha. said,
28 września, 2008 @ 8:57 am
NIE dla macho-menów.
kkarpieszuk said,
28 września, 2008 @ 10:22 am
dunDer: „wyalienowani gburzy”, brakowalo mi tego okreslenia 🙂 Bo z rwandyjskiej perspektywy faktycznie tak wygladamy. Tu wszyscy sa dla siebie naprawde bliscy. Przyklad: Paul mowil ze jakby zrobil impreze w domu, zeszla by sie cala Nyamata i byloby to zupelnie normalne. Wszyscy sie pozdrawiaja, rozmawiaja ze soba, nawet jak sie nie znaja. W Polsce ja z sasiadami czesto mijam sie bez slowa, a czesc nawet jak powiem dzien dobry to nie odpowiada.
Gandalf (czesc Zbyszku, pamietasz mnie? 😉 vivamozilla): nie jest tak ze kobiety tego nie robia. robia ale jakos w obliczu trzymania sie za rece przez facetow tego nie widze. jakbym mial sie przejsc 1km przez Nyamata zobacze przynajmniej z 5 par facetow i z 2 pary kobiet. troche zle to opisalem jak widac
Dorota: ale ci sie avatar dostal 🙂 pewnie jakis macho-man wybral
Paweł said,
28 września, 2008 @ 1:45 pm
W Azji Południowo-Wschodniej sprawa wygląda podobnie. Zwłaszcza w Indiach często się spotyka mężczyzn trzymających się za ręce. Dla Europejczyków szczególnie pary staruszków idące razem wydają się dość zabawne.
Trypu said,
28 września, 2008 @ 3:18 pm
No a wordpressie nie działą Ci wolno? Bo mi strasznie. No ale wpis ciekawy, Boże ile bym dał żeby choć przez chwilę być gdzieś na świecie i zobaczyć coś nowego. Zazdroszczę Ci ! Pisz więcej, bo każdy Twój wpis to dla mnie powiew świeżości i przygody.
kkarpieszuk said,
28 września, 2008 @ 3:42 pm
Trypu, akurat wordpress dziala mi do kazdej strony dobrze. Po stronie admina dosc szybko (jest tu opcja Turbo ktora wlaczylem, bazuje na Google Gears, dzieki temu wiekszosc elementow podczas pisania dzieje sie offline bez sciagania danych z netu), a i ogladac da sie szybciej niz bloggera. To zapewne kwestia polozenia geograficznego, tu w ogole czesc stron jest slamazarna (nawet nawiazanie z nimi polaczenia)
Vin Mam talent said,
28 września, 2008 @ 8:07 pm
Tak samo jest w Indiach. Faceci się obejmują, chodzą nawet grupami objęci lub trzymają się za ręce. To jest tam naturalne i bez żadnych podtekstów. Tam też nie istnieje (tylko wśród tej samej płci) pojęcie sfery prywatnej.
Trypu said,
28 września, 2008 @ 9:20 pm
Uruchomilem to Turbo ale dalej mi zamula. moze jak zrestartuje przegladarke bedzie lepiej.
kkarpieszuk said,
28 września, 2008 @ 10:30 pm
pamietaj, ze turbo dziala w panelu admina. przy wyswietlaniu bloga dziala zwykly cache przegladarki, ktory i tak powinien wiele pomagac
gandalf said,
28 września, 2008 @ 11:36 pm
Ha! Jasne, ze pamietam 🙂
Fajnie Cie widziec.. troche nas rozrzucilo. Ja siedze w Victorii B.C., Ty w Rwandzie… hah 🙂
Trzymaj sie!
Top Posts « WordPress.com said,
29 września, 2008 @ 2:08 am
[…] Tajemnice rwandyjskich gór Od kilku tygodni Beata na swoim blogu z Zambii naprawdę nieźle opisuje swoje doświadczenia z wolontariatu, […] […]
Dorota Ha. said,
29 września, 2008 @ 4:14 pm
😉
Tsultrim said,
29 września, 2008 @ 7:57 pm
Tak, w wielu krajach „gdzie jest ciepło” -mmm. W Indii widok powszedni, też mam zdjęcia bo nim się przyzwyczaiłam to nie wiadomo dlaczego mnie dziwiło. Tak bardzo jesteśmy zakręceni przez tradycję i kulturę,że jak jest inaczej to nie możemy przejść nad tym od razu do porządku dziennego. Ale warto przejść. To tak jakby się było obywatelem świata a nie grajdoła. Fakt „wyalienowane gbury” rzucaję się do oczu jak się wraca.
Mój pełen podziw dla wszystkich wolontariuszy.
Robert said,
2 października, 2008 @ 4:36 pm
Tak jak juz pare osób napisało, trzymanie się za ręce dwóch męzczyzn nie jest tylko domeną Rwandy. Ja dorzuce choćby kraje arabskie i dosć popularny Egipt, tam tez panowie za ręce trzymają się czesto tak samo w Malezji czy Tajlandi jednak do końca nie dam sie przekonac ze nie ma w tym podtekstu erotycznego. Pytani o to wprost zaprzeczają tłumacząc kulturą…jednak moje oczy widziały coś innego 😉 bzyknąc się z facetem a bycie homo to dla nich dwie zupełnie różne rzeczy ….
Poza tym chyba dobrze ze w Rwandzie jest inaczej a chocby u nas inaczej. Moze sie mylę ale odnosze wrazenie ze jak gdzies jest coś innego niz w Polsce to jest to traktowane zaraz jako fajniejsze, lepsze, ciekawsze. My mamy swoją kulture, tradycje i zwyczaje. Np. całujmy sie na powitanie trzy razy…dlaczego nie? taka nasza tradycja, dlaczego się tego wstydzić? Takich rzeczy jest w naszej kulturze spro ale i jest tez taki zwyczaj ze dwóch hetero facetów za reke sie nie trzyma jak chodzą po ulicy.
Patulkaa said,
5 października, 2008 @ 2:31 am
Witam serdecznie,
obecnie mieszkam na Islandii – zupełnie inna strona świata ;)), i tutaj nie ma raczej takiej relacji w bliskości. Trzymanie się za ręce, obejmowanie się Tutaj panuje dość duża rozwiązłość, czy może otwartość seksualna i przez to może bliskość jest rozumiana w innym stopniu, trzymanie się za ręce? nigdy nie widziałam zarówno u kobiet jak i mężczyzn.
/Jest tolerancja, i mieszka tutaj wiele orientacji seksualnych./
AntyWeb | Archiwum » Setka ciekawych wpisów z polskich blogów - czyli kto wygrał GTA IV i Tomb Raidera said,
5 grudnia, 2008 @ 4:12 pm
[…] https://konradjestwrwandzie.wordpress.com/2008/09/27/tajemnice-rwandyjskich-gor/ […]
Można już głosować « Konrad jest w Rwandzie said,
8 lutego, 2009 @ 4:23 pm
[…] Was tu nawet tysiąc w ciągu doby. Rekordowy dzień przywiał Was to dokładnie 11064 (po wpisie Tajemnice rwandyjskich gór). Łącznie od czerwca 2008, gdy ten blog powstał odwiedziliście mnie 121987 razy. Choćbym nie […]